niedziela, 29 stycznia 2012

Piątkowej nocy ...

W piątek było mi bardzo słodko :), dzięki przepysznemu ciastu jakie miałam okazję zjeść z okazji okrąglutkich urodzin koleżanki z pracy...
...było takie czekoladowo - krówkowe z bitą śmietaną :), stąd gdy zaczęłam szyć wieczorem pierwszą
z trzech lal zamówionych przez inną moją koleżankę w ręce wpadały mi same czekoladowe materiały, ale ponieważ lale miały mieć różowe akcenty to powstała o taka lala, którą w czasie szycia nazwałam puddingiem czekoladowo - truskawkowym.
...ponieważ mają iść mrozy lala została wyposażona  w filcowe kozaczki, zdejmowany polarowy płaszczyk i szaliczek ...
... mam nadzieję, że się spodoba swojej nowej, małej właścicielce...



...szyjąc lalę "po głowie " cały czas chodziła mi moja babcia, zwana przez Zosię babcią - staruszką, która kiedyś była krawcową. Szyła wszystko zwykłe ubrania, płaszcze, suknie, być może lalki - ale tego nie wiem :) tak się domyślam, że w czasach kiedy mnie nie było mogła szyć swoim córkom lalki... I tak myślałam
o tym, że jak byłam mała i bawiłam się jej nićmi, guzikami, naparstkami to zastanawiała się, czy któraś z jej wnuczek będzie szyła :)... mi by do głowy nie przyszło że być może to będę ja, a tu proszę szyję, może nie suknie i płaszcze ale laleczki :), może kiedyś odważę się uszyć suknię dla siebie :) a nie dla lali...
... takie nocne przemyślenia hehe ...

1 komentarz:

  1. lalki superowe kazda ma w sobie cos ... moim skarba sie takie podobaja tylko problem mama szyć nie umie hehe :D

    OdpowiedzUsuń

{}